DREAM DEATH – Journey into Mystery; LP1987; New Renaissance Records
Wszystko rozpoczęło się w roku 1985, kiedy trzech kumpli zapragnęło powołać do życia band, który grałby bardzo ciężką muzykę w klimacie HELLHAMMER. Pierwszy skład DREAM DEATH tworzyli: Ted Williams – bass, Brian Lawrence – guitar and vocals, Mike Smail – drums.
Właśnie w tym składzie zespół nagrywa swoje pierwsze sześcioutworowe demo, zatytułowane po prostu Dream Death. Niespełna rok po tym fakcie wymieniona nieświęta trójca rejestruje kolejny materiał demo More Graveyard Delving.
Materiał zawiera 5 numerów, w tym jeden instrumentalny. Po tym fakcie zespół decyduje się dokoptować do zespołu drugiego gitarzystę: Terry’ego Westona, by w tym składzie nagrać swój wiekopomny debiut Journey into Mystery, który ukazał się 16 października 1987 roku nakładem New Renaissance Records.
Zawartość Journey into Mystery to bez wątpienia próba nawiązania do twórczości CELTIC FROST/ HELLHAMMER. Czy się to DREAM DEATH udało? Myślę, że po części tak. DREAM DEATH osiągnął masywne smoliste brzmienie. Pamiętajmy, był to czas, gdzie w USA nie było wiele kapel tego typu.
POST MORTEM, którego powstanie datuje się na 1982 rok, może jako pierwszy starał się w swojej muzyce przemycać ciężar HELLHAMMER, łącząc to z klimatami Thrash Metal/ Crossover – było to ciekawe i gdyby POST MORTEM nie miało hardkorowego wokalu, byłby to niezwykle udany zabieg.
W roku 1988 pojawił się na scenie WINTER, który najbardziej zbliżył się muzycznie do twórczości obu ekip Toma G. Warriora, ale było to rok po wydaniu debiutu DREAM DEATH. Tak więc śmiało można stwierdzić, że DREAM DEATH byli prekursorami takiej muzyki w USA.
Masywne, ciężkie brzmienie i muzyka zdecydowanie lepiej wyprodukowana, niż miało to miejsce w przypadku HELLHAMMER, nie było tu bez znaczenia. Journey into Mystery łączył w sobie cechy charakterystyczne dla HELLHAMMER – słychać to wyraźnie m.in. w Black Edifice, The Elder Race, Back from the Dead czy Sealed in Blood. Ale zespół wnosił nową jakość – słychać tu również spore wpływy US Thrash, wystarczy przytoczyć Hear My Screams, by wiedzieć, o czym mowa. Poza tym partie wokalne Briana Lawrence przypominały manierę śpiewania Toma Araya, dlatego kojarzyło mi się to ze SLAYER.
Reasumując Journey into Mystery to materiał, któremu udało się oszukać czas. Po dziś dzień te nagrania potrafią wzbudzić mocne emocje, słucha się tego z wielką przyjemnością.
Ci, którym nie udało się trafić wcześniej na ten album, mogą go w tej chwili nabyć w High Roller Records, który w tym roku wznowił ten materiał na winylu.
Na koniec chciałbym jeszcze nadmienić, że w roku 2013 DREAM DEATH wznowił swoją działalność, wydając między czasie dwa doskonałe materiały: Somnium Excessum (2013) i Dissemination (2016). Mam nadzieję, że zespół nie złożył broni i wkrótce da ponownie o sobie znać, serwując nam kolejną porcję śmiercionośnego metalu.
NecronosferatuS