Początki tej wyjątkowej kapeli z Teksasu sięgają roku 1983. Z jednej strony, to złota era dla Metalu. Z drugiej, zanim RIGOR MORTIS zaznaczył swoją obecność swym pierwszym materiałem demo – musiało upłynąć 3 lata. To sporo, zważywszy ile w tamtym okresie powstało znaczących albumów. Na debiutancki album RIGOR MORTIS musieliśmy poczekać kolejne dwa lata i choć jest to naprawdę bardzo dobry Thrash Metal, mam nieodparte wrażenie, że przegapili najlepszy czas dla siebie. Gdyby ten krążek ukazał się koło 1985 roku, miałby szanse skuteczniej przykuć uwagę headbangersów. Tak czy inaczej, słuchając po latach tej płyty, mam wrażenie, że czas tym nagraniom nie zrobił krzywdy. To muzyka na miarę debiutu NASTY SAVAGE, BLESSED DEATH, WHIPLASH czy BLOOD FEAST i choć wspomniane zespoły swoje debiuty wydały znacznie wcześniej, muzycznie to ten sam poziom.

            W roku 1987 RIGOR MORTIS podpisuje kontrakt z Capitol Records, następnie 12 lipca 1988 roku ukazuje się upragniony debiut zespołu zarejestrowany w składzie: Bruce Corbitt – Vocals (R.I.P. 2019), Mike Scaccia – Guitars (R.I.P. 2012), Casey Orr – Bass, Harden Harrison – Drums.

            Zanim na sklepowych półkach pojawił się wspomniany album, Capitol wydaje dwuutworwą epkę Re-Animator / Bodily Dismemberment. W tym samym roku ukazuje się już po premierze debiutu, kolejna epka zatytułowana Demons i tu trafiły dwa numery tytułowy: Demons i instrumentalny Welcome to Your Funeral. Słuchając dziś tych nagrań, trudno nie zwrócić uwagi, że te pięć lat działalności dzielące je od wydania upragnionego debiutu, RIGOR MORTIS wykorzystał we właściwy sposób. Słychać, że zespół włożył w to wiele pracy, tworząc potężnie brzmiący thrash metal na bardzo wysokim poziomie. Rozbudowane kompozycje ze świetnymi aranżami, potężnym brzmieniem i muzyką ze sporą dawką energii robią do dziś wrażenie, tym bardziej że obok energii, na tej płcie jest sporo zmian tempa, połamanych nietuzinkowych riffów. Całe to bogactwo do dziś zachwyca swoją siłą rażenia. Takie numery jak Welcome To Your Funeral, Shroud of Gloom czy Re-Animator wciąż potrafią wywołać euforyczny nastrój, a to nie jedyne numery, które nieźle kopią po dupsku. Powiem Wam, że lubię często wracać do tego materiału, ma coś, co sprawia, że chce się tego słuchać, a niewiele jest dziś takich albumów.

            18 października 1989 nakładem Metal Blade ukazuje się kolejne dzieło RIGOR MORTIS – pięcioutworowy mini LP Freaks. Nowy materiał równie udany co debiut powalał swoją energią. Takie numery jak tytułowy czy Chained in the Attic, to istne szaleństwo. Warto również zwrócić uwagę na niemal dziesięciominutową wariację Six Feet Under / Worms of the Earth; to bardzo rozbudowany technicznie numer, a właściwie dwa, splecione w jeden. Pierwsza, instrumentalna część to Six Feet Under, druga to cholernie brutalny Worms of the Earth. Freaks został nagrany w nieco zmienionym składzie, tym razem w roli wokalisty pojawił się Doyle Bright, co ciekawe przez długi czas, zanim dorwałem ten krążek na winylu, myślałem, że cały czas śpiewa w RIGOR MORTIS Bruce Corbitt. Obaj panowie mieli zbliżoną barwę głosu.

            8 maja 1991 roku na rynku ukazuje się kolejne wydawnictwo zatytułowane Rigor Mortis vs. the Earth. Wydawcą tego albumu tym razem jest Triple X Records. Tym razem dostajemy jedenaście premierowych kompozycji RIGOR MORTIS oraz cover Ramones – Psycho Therapy. To bardzo rozbudowany album, słychać jak wielki postęp dokonał się w muzyce zespołu: niezwykle połamane technicznie kompozycje w połączeniu z ultra szybkimi tempami do dziś robią spore wrażenie. Takie numery jak Mummified czy poprzedzająca go gitarowa wariacja Dying in My Sleep, to coś niezwykle porywającego. RIGOR MORTIS nie stracił na tym krążku nic ze swojej witalności, materiał chłonie się niczym gąbka wodę. Po latach cały czas słucha się tego z dużą przyjemnością.

            Chwilę po ukazaniu się Rigor Mortis vs. the Earth zespół milknie. W 2008 roku RIGOR MORTIS przypomina o sobie, grając jeden koncert w oryginalnym składzie na Ozzfest 2008 w Teksasie. W następnym roku w tym samym składzie zagrali jeszcze na niemieckim festiwalu Keep It True, po czym zamilkli na długie lata po to, by 6 października 2014 roku wydać własnym nakładem swój ostatni album Slaves to the Grave. Nowy krążek został zarejestrowany w lutym 2012 roku w Ministry's 13th Planet Studios w El Paso. W tym samym roku, 23 grudnia umiera na atak serca gitarzysta Mike Scaccia.

            W lutym 2018 RIGOR MORTIS wydaje własnym sumptem Freaks Demo '89.

            25 stycznia 2019 Capitol Records wznowiło ponownie debiutancki album w dwóch wersjach winylowych: na czerwonym i czarnym winylu. W ten sam dzień zmarł na raka krtani w wieku 56 lat wokalista RIGOR MORTIS – Bruce Kendall Corbitt, po czym RIGOR MORTIS zakończył swoją działalność.

            Smutne to bardzo, bo zespół mając ogromny potencjał, nie odniósł spektakularnego sukcesu, ostatni swój album Slaves to the Grave zespół wydać musiał sam, bo żaden label nie był tym zainteresowany. Mimo że to naprawdę dobry stuff, zresztą sytuacja nie jest odosobniona – tak też było w przypadku trzeciego albumu BLESSED DEATH – Hour of Pain.

            Jeżeli nie mieliście wcześniej okazji posłuchać RIGOR MORTIS, koniecznie sięgnijcie po te nagrania, pamiętajcie, aby odszukać RIGOR MORTIS z Teksasu. Celowo wspominam o tym, bo kapel o tej nazwie jest co najmniej 19, w tym dwie powstałe w USA.

NecronosferatuS